Problem sprzeciwu na wykonanie zabiegu leczniczego pro futuro występuje szczególnie ostro – co ilustruje także niniejsza sprawa – w wypadku oświadczeń składanych przez członków "Strażnicy", Towarzystwa Biblijnego i Traktatowego, Związku Świadków Jehowy, którzy ze względów religijnych odmawiają poddania się zabiegowi
26 lipca jest prowadzona w mediach akcja informacyjna na temat sytuacji byłych wyznawców, którzy z jakiś względów opuścili organizację Świadków Jehowy i wpadli w życiowe problemy. Akcja nazywa się Dniem Pamięci Ofiar Strażnicy, czyli osób skrzywdzonych przez organizację Świadków Jehowy. - Uczestnicy akcji informacyjnej to osoby prywatne skupione wokół forum Jak byli członkowie organizacji znanej w naszym kraju jako "Świadkowie Jehowy w Polsce", chcemy informować społeczeństwo o zagrożeniach związanych z tym ruchem religijnym – wyjaśnia aktywista Wiktor Zimoch. I dodaje: - W Polsce funkcjonuje jedna sformalizowana organizacja - "Stowarzyszenie Wyzwoleni" - która jest nastawiona na pomoc ofiarom świadków Jehowy. Wielu uczestników akcji jest nadal formalnie świadkami Jehowy, więc muszą działać incognito, by uniknąć wykluczenia oraz utraty więzi potańcówka seniorów na rzeszowskich bulwarach [ZDJĘCIA, WIDEO]Jak czytamy w przesłanym przez Wiktora Zimocha komunikacie prasowym, „W tym roku byli Świadkowie Jehowy w Polsce chcą powiedzieć członkom swoich rodzin, którzy zerwali z nimi kontakt, że ich kochają. Nie mogą zrobić tego osobiście, ponieważ Świadkowie Jehowy nie rozmawiają z osobami, które odeszły z ich zboru. Osoby te zwracają się więc do nich za pomocą strony Jehowy nie mogą utrzymywać kontaktu z osobami wykluczonymi lub takimi, które same opuściły szeregi ich religii – czytamy w komunikacie Wiktora Zimocha. - Często zdarza się, że byli członkowie zboru są przez swoich przyjaciół ignorowani, blokowani na portalach społecznościowych oraz niedostrzegani na ulicach. Świadkowie zachęcani są do tego, żeby odcinać się nawet od swoich krewnych, jeśli ci przestaną wierzyć w ich religijne, których nie potrafi wyjaśnić naukaWedług gdańskiego historyka Włodka Bednarskiego od lat zajmującego się społecznie Świadkami Jehowy, organizację tę od jej daty sądowego zarejestrowania Polsce w 1989 roku mogło opuścić nawet 110 tys. wyznawców, czyli tyle samo, ile ona liczy obecnie. – Strażnica co roku podaje liczbę nowo ochrzczonych i wg tych danych od roku 1989 powinno ich być 220 tys., a tymczasem oficjalnie jest tylko 110 tys. Jeśli nawet uwzględni się Świadków Jehowy, którzy zmarli, wyjechali za granicę oraz nowych, przybyłych do Polski z Rosji i Ukrainy, to i tak jest widoczny ich duży statystyczny spadek. Z kolei Wiktor Zimoch mówi, że w ostatnich latach skala odejść z organizacji Świadków Jehowy w Polsce jest bardzo duża. - W ostatnim roku ubyło 3 procent członków w naszym Bednarski nie ma wątpliwości, że można mówić o ofiarach Strażnicy. I wylicza ich różne kategorie. Są nimi osoby pozbawione odpowiedniego leczenia z powodu nakazów czy zakazów Strażnicy (transfuzja, składniki krwi, w przeszłości transplantacje i szczepienia); osoby, które z powodu praw Strażnicy wpadły w depresję; ofiary pedofilii, które nie mając 2-3 świadków nie mogły na poziomie zboru wygrać swej sprawy; osoby napiętnowane przez wyizolowanie ich poprzez wykluczenie, nie tylko z organizacji, ale i z kręgów rodzinnych i przyjaciół; osoby które z powodu praw Strażnicy nie mogły podjąć jakiejś pracy, gdy nie było innej, która nie jest zakazana; osoby którym odmówiono pochówku; osoby ścigane dziś przez sądy z oskarżenia Strażnicy, za rzekome zniesławianie tej organizacji. Cudowne obrazy Maryi na Podkarpaciu. Tu od lat Matka Boża wy... Polecane ofertyMateriały promocyjne partnera

Świadkowie Jehowy w Surinamie – społeczność wyznaniowa w Surinamie, należąca do ogólnoświatowej wspólnoty Świadków Jehowy, licząca w 2022 roku 3649 głosicieli, należących do 56 zborów[1]. Na dorocznej uroczystości Wieczerzy Pańskiej w 2022 roku zgromadziło się 10 209 osób[2][a]. Działalność miejscowych głosicieli koordynuje Biuro Oddziału w Paramaribo[3].

Ten tekst przeczytasz w 2 minuty Prawnicy mają wątpliwości. Choć przyznają, że brak opieki medycznej to wystarczający powód. Dziś w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu odbędzie się rozprawa przeciwko rodzicom, którzy odmówili szczepienia w pierwszej dobie po porodzie swojej, dziś 3,5-miesięcznej, córki. Sprawę zgłosił dyrektor przychodni, do której trafiła niewypełniona karta szczepień. – Od jakiegoś czasu można zauważyć zmianę podejścia do władzy rodzicielskiej. Nie jest traktowana jako świętość czy jako władza absolutna – przyznaje adwokat Agnieszka Swaczyna, specjalizująca się w prawie rodzinnym. Jej zdaniem mogłoby dojść do sytuacji, kiedy sąd ograniczyłby prawa rodzicielskie za brak szczepień. Podkreśla jednak, że każda taka sprawa to indywidualna decyzja. – Sędzia powinien mieć przekonanie, że brak szczepienia mógłby doprowadzić do narażenia życia lub zdrowia dziecka – tłumaczy. Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Przejdź do strony głównej
Rosyjski Sąd Najwyższy orzekł, że Świadkowie Jehowy są organizacją „ekstremistyczną” i zdelegalizował tę grupę religijną – podają rosyjskie media. Reakcje Świadkowie Jehowy uznani za ekstremistów. Powiat Na szczepienie przeciwko COVID-19 mogą zapisywać się coraz młodsze osoby. Plany, co rusz ogłaszane w telewizji, brzmią ambitnie i doniośle. Tymczasem do naszej redakcji dzwonią seniorzy z grupy 70+, którzy nadal nie mieli okazji przyjąć pierwszej dawki preparatu. Szczepienia na koronawirusa to temat, który rozgrzewa nasze społeczeństwo od stycznia. Z oczywistych względów najbardziej są nimi zainteresowani seniorzy. Pomimo upływu kolejnych tygodni, część z nich nadal jednak nie miała okazji przyjąć nawet pierwszej dawki preparatu. Ich niepokój pogłębia fakt, że udaje się to osobom od nich młodszym. – Mam 69 lata i dostałem już pierwszą dawkę szczepionki. Moja teściowa kończy zaś w tym roku 80 lat i ciągle przekładają jej termin szczepienia. W takim tempie prędzej zachoruje niż doczeka się na swoją kolej – z takim problemem zadzwonił do nas w poniedziałek jeden z mieszkańców Jaroszowca. Takich historii jest więcej. Ile mam jeszcze czekać? – Zapisałam się na szczepienie w połowie stycznia. Moje zgłoszenie trafiło do zeszytu. Od Pani z przychodni usłyszałam, że jak przyjdzie moja kolej, to do mnie zadzwoni z propozycją terminu. Mijały tygodnie i nikt się nie odzywał. Próbowałam się z nimi skontaktować, ale niewiele z tego wychodziło. Kiedy w marcu mój znajmy, który ma 67 lat, pochwalił się, że jest już po szczepieniu, to zalała mnie krew – relacjonuje pani Maria, mieszkanka Olkusza. – Udałam się osobiście do przychodni, gdzie usłyszałam, że nadal szczepieni są 80-latkowie. Osoby młodsze mogą zaś przyjąć preparat AstraZeneca. Ja powinnam zaś uzbroić się w cierpliwość. Wróciłam do domu i zaczęłam dzwonić po okolicznych ośrodkach zdrowia. W ościennej miejscowości udało mi się bez problemu umówić termin szczepienia – opowiada nasza rozmówczyni. Nierówne proporcje Za trudności w realizacji programu szczepień odpowiadają w głównej mierze ograniczone dostawy preparatów do naszego kraju. Nie wszystko jednak można zrzucić na barki farmaceutycznych koncernów. Jak opisywaliśmy już wcześniej na naszych łamach, ilość szczepień w stosunku do ogólnej liczby mieszkańców poszczególnych powiatów przedstawia się różnie. Co gorsza, żadna z instytucji, do której się zwróciliśmy z prośbą o wyjaśnienia w tej kwestii, nie potrafiła udzielić nam rzeczowej odpowiedzi. Z danych, opublikowanych przez Ministerstwo Zdrowia wynika, że na dzień r. ogólna ilość szczepień w powiecie olkuskim, liczącym 112,5 tys. mieszkańców, wynosiła 15 412. Liczba ta uwzględnia 3880 osób, które przyjęło już dwie dawki preparatu. Dla porównania – w powiecie miechowskim, który zamieszkuje nieco ponad 49 tys. osób, odbyło się 15 212 szczepień (w tym 4189 drugą dawką). Otwarte zapisy dla kolejnych roczników Zgodnie z ogłoszonym niedawno harmonogramem, od 12 kwietnia codziennie uruchamiane są zapisy na szczepienia dla kolejnych roczników, począwszy od rocznika 1962. Proces ten potrwać ma do 24 kwietnia, kiedy zapisywać się będzie mógł rocznik 1973. A co z osobami urodzonymi w latach 40., które czekają od stycznia? – Ludzie powyżej 70. roku życia powinny otrzymywać preparaty firm Pfizer i Moderna. Dostęp do nich był przez pewien czas mocno ograniczony. Teraz już jest lepiej, ale wciąż nadrabiamy zaległości – słyszymy w jednej z okolicznych przychodni. Dowiadujemy się również, skąd brały się przypadki podawania szczepionki młodszym mieszkańcom. – Osoby takie mogą przyjmować produkt firmy AstraZeneca. Nie wszyscy chcą jednak skorzystać z takiej możliwości. Sytuacja jest bardzo dynamiczna. Z dnia na dzień na ich miejsce „wskakują” inni – tłumaczy Pani z obsługi w punkcie szczepień. Co w takiej sytuacji mają robić seniorzy? – Jeżeli w pobliskim punkcie szczepień kolejka jest zbyt długa, mogą na własną rękę próbować się zapisać w innym miejscu. Co prawda wymaga to cierpliwości i determinacji, ale obecnie jest to jedyna alternatywa dla czekania na telefon z rodzinnej przychodni.
Świadkowie Jehowy w Mjanmie – społeczność wyznaniowa w Mjanmie , należąca do ogólnoświatowej wspólnoty Świadków Jehowy, licząca w 2022 roku 5115 głosicieli, należących do 91 zborów[2][a][b]. Na dorocznej uroczystości Wieczerzy Pańskiej w 2022 roku zebrało się 11 670 osób[3]. Działalność miejscowych głosicieli koordynuje Biuro Oddziału w Rangunie[4].
W Wielkopolsce ruszają kolejne Punkty Szczepień Powszechnych. Na liście nie ma Konina. Jest natomiast Turek. Od najbliższego poniedziałku, 26 kwietnia szczepienia masowe w ramach Narodowego Programu Szczepień rozpoczną się w Wągrowcu, Grodzisku, Kępnie, Gostyniu, Kościanie, Garzynie, Nowych Skalmierzycach i w Turku. - Nowe miejsca, w których mieszkańcy regionu będą mogli się zaszczepić, utworzone zostały między innymi w domach kultury, halach sportowych czy szkołach. Punkty szczepień otrzymują z Rządowej Agencji Rezerw Strategicznych pakiety szczepionek, w których znajdują się igły, strzykawki, czyli niezbędne akcesoria do podania szczepionki. Rząd zabezpiecza funkcjonowanie populacyjnych punktów szczepień w aspekcie logistycznym, zakupu szczepionek i realizacji szczepień – informuje Tomasz Stube z Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego w Poznaniu. Konina na liście punktów, które będą mogły ruszyć ze szczepieniami nie ma. Chociaż, jak podkreśla prezydent Piotr Korytkowski, miasto jest gotowe do otwarcia trzech Punktów Szczepień Masowych właśnie od najbliższego tygodnia. Kiedy będzie można z nich korzystać? Nadal nie wiadomo. Póki co, biuro prasowe wojewody informuje, że spośród nowych ośmiu punktów, najwięcej osób dziennie będzie mogło się zaszczepić w MDK w Wągrowcu (400 osób), hali sportowej w Kępnie (400 osób) oraz w SP ZOZ w Kościanie (400 osób). Wszystkie nowe punkty będą mogły zaszczepić blisko 2440 osób. W Wielkopolsce do tej pory zaszczepiono już 820 877 osób, z czego 204 782 przyjęło drugą dawkę. Świadkowie Jehowy w Belgii – społeczność Świadków Jehowy w Belgii licząca w 2021 roku 26 012 głosicieli, należących do 338 zborów. W grupie tej około 70 zborów i 130 grup używa jednego z ponad 40 języków obcych, a przeszło 7 tys. spośród ponad 25 tys. głosicieli to cudzoziemcy. Na dorocznej uroczystości Wieczerzy Pańskiej w 2021 roku zgromadziło się 49 040 osób Prawnicy przyznają, że brak opieki medycznej to wystarczający powód, aby ograniczyć władzę rodzicielską. Dziś w Sądzie Rejonowym w Inowrocławiu odbędzie się rozprawa przeciwko rodzicom, którzy odmówili szczepienia w pierwszej dobie po porodzie swojej, dziś 3,5-miesięcznej, córki. Sprawę zgłosił dyrektor przychodni, do której trafiła niewypełniona karta szczepień. – Od jakiegoś czasu można zauważyć zmianę podejścia do władzy rodzicielskiej. Nie jest traktowana jako świętość czy jako władza absolutna – przyznaje adwokat Agnieszka Swaczyna, specjalizująca się w prawie rodzinnym. Jej zdaniem mogłoby dojść do sytuacji, kiedy sąd ograniczyłby prawa rodzicielskie za brak szczepień. Podkreśla jednak, że każda taka sprawa to indywidualna decyzja. – Sędzia powinien mieć przekonanie, że brak szczepienia mógłby doprowadzić do narażenia życia lub zdrowia dziecka – tłumaczy. Każdy przypadek antyszczepionkowej rodziny jest indywidualny. – Jeżeli rodzicom udałoby się uzasadnić powody swoich obaw i odmowy szczepienia, wskazać na zagrożenie medyczne i w konsekwencji przekonać sędziego do swoich racji, sprawa nie musi się skończyć ograniczeniem władzy rodzicielskiej – mówi adwokat. Samo wszczęcie przez sąd sprawy z urzędu nie oznacza automatycznie orzeczenia ingerującego w prawa rodziców. Swaczyna przyznaje, że powody medyczne mogą stać się podstawą do ograniczenia władzy. Przypomina sprawę dziecka, które zmarło po tym, kiedy rodzice za radą znachora doprowadzili do zagłodzenia córki: rodzicom postawiono zarzuty karne. – Prawdopodobnie gdyby ktoś wcześniej zgłosił sprawę do sądu rodzinnego, w celu bezpośredniego ratowania życia prawa rodzicielskie zostałyby co najmniej ograniczone – mówi adwokat. Katarzyna Przyborowska, radca prawny, która zajmuje się sprawami medycznymi, przekonuje, że w przypadku braku szczepień sąd nie powinien tak daleko ingerować w prawa rodzicielskie. – Dziecko nie jest chore, nie ma bezpośredniego zagrożenia. Karą za niewypełnienie obowiązku są grzywny – dodaje prawniczka. – Jeżeli nawet rodzinie zostałaby narzucona opieka kuratora, to i tak nie miałby on prawa zaprowadzić dziecka na szczepienie, bo nie można podawać leku bez zgody opiekuna prawnego – mówi Przyborowska. Z jej doświadczenia wynika, że sąd może interweniować, jeżeli podejrzewa, że zagrożone jest zdrowie dziecka. Przyborowska prowadziła sprawę rodziny, w której sąd zdiagnozował u matki przeniesiony syndrom Munchausena (wywoływanie choroby w celu skupienia na sobie uwagi otoczenia). Kobieta wzywała bezzasadnie karetkę, wyolbrzymiając objawy choroby dziecka, co powodowało niebezpieczne dla niego badania i leczenie. – Sąd objął rodzinę opieką kuratora oraz pomocą psychologiczną – mówi Przyborowska. Obie prawniczki wskazują, że istnieją już procedury, które mogą stosować szpitale, jeżeli chcą wdrożyć leczenie ratujące życie, gdy nie ma zgody rodziców. Choćby przetaczanie krwi (na które nie zgadzają się na przykład świadkowie Jehowy) czy zabieg operacyjny. Wówczas zgodę – w zastępstwie rodziców – wydaje sąd. Według inspektorów sanitarnych dyrektor inowrocławskiej przychodni – który zawiadomił sąd – przekroczył uprawnienia. Powinien był najpierw poinformować sanepid. – Inspektorzy, mając wiedzę o rodzinach, które uchylają się od szczepienia swoich dzieci, podejmują działania edukacyjne. Dopiero gdy to nie przynosi efektów, wnioskują do wojewody o ukaranie ich mandatem. A jeśli istnieje zagrożenie epidemiologiczne, mogą wnioskować o rozpatrzenie sprawy przez sąd – tłumaczy Joanna Narożniak z Państwowego Wojewódzkiego Inspektoratu Sanitarnego w Warszawie. Dodaje, że powody nieszczepienia inowrocławskiego dziecka, na które powołali się rodzice, wydają się zasadne. Mama tłumaczyła, że rodziła chora, jej starsza córka miała w tym czasie zapalenie oskrzeli, w związku z czym obawiała się, że młodsza też może mieć problemy ze zdrowiem. – Pytanie tylko, dlaczego potem nie zaszczepiła dziewczynki – dodaje Joanna Narożniak. Sprawa z Inowrocławia nie jest pierwszym przypadkiem w Polsce, kiedy głos w kwestii zdrowia dziecka i władzy rodzicielskiej zabiera sąd. Podobna miała miejsce cztery lata temu w Pile. – Do sądu rejonowego wpłynęły trzy wnioski od państwowego inspektora sanitarnego dotyczące rodziców, którzy odmówili szczepień. Po przeprowadzeniu wywiadów przez kuratora sprawa została wszczęta tylko w jednym przypadku. W trakcie rozprawy sędzia uznał jednak, iż nie ma przesłanek do tego, by ukarać rodziców ograniczeniem ich władzy nad małoletnim – komentuje przypadek Agnieszka Weichert-Urban z biura prasowego Sądu Okręgowego w Poznaniu. >>> Czytaj też: Dziecko bez obowiązkowych szczepień nie pojedzie na kolonie? Problem narasta Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL Kup licencję Jak pozbyć się Świadków Jehowy-poradnik. Skoro tutaj trafiłeś, to pewnie miałeś przyjemność spotkać parę Świadków Jehowy, którzy uznali, że jesteś zainteresowany prenumeratą Strażnicy. No dobrze, parę razy przyszli, ale dzisiaj powiedziałeś sobie dość! Tak więc czytaj nasz poradnik i ciesz się upragnionym spokojem. W tej metodzie nie możesz być sam! Musi być
Ruch antyszczepionkowy wcale nie narodził się w obecnych czasach. Istniał właściwie od początku procesu uodparniania ludzi przez podanie im w szczepionkach celowo osłabionych bakterii czy wirusów. Przez lata nie brak było protestów i twierdzeń, jak bardzo jest to niebezpieczny i szkodliwy współczesny nie potrafi wyobrazić sobie czasów, w których różne zarazy pochłaniały życie tysięcy ludzi. Strach przed dżumą, trądem czy cholerą towarzyszył ludziom przez tysiąclecia. Rekordzistka, grypa hiszpanka, już w naszych czasach doprowadziła kilkadziesiąt milionów ludzi do śmierci, pozostawiając pod względem liczby ofiar daleko w tyle I woj-nę światową! Ówczesny świat pełen był ludzi zeszpeconych ospą i trądem, kalek po przebyciu polio, ludzi wyniszczonych cholerą czy tyfusem. Przełomowe okazały się eksperymenty angielskiego lekarza Edwarda Jennera pod koniec XVIII wieku, który wynalazł szczepionkę przeciwko ospie, wstrzykując zdrowemu człowiekowi ropę z pęcherza osoby chorej na tzw. ospę krowią. Poskutkowało. W czasie epidemii zaszczepiony nie zachorował. Próby zastosowania podobnej metody w walce z dżumą okazały się jednak tragiczne w skutkach. Ostatnia dekada XIX stulecia zaowocowała wynalezieniem szczepionek przeciwko błonicy, tężcowi i cholerze, a początek XX wieku - durowi i gruźlicy. Najpóźniej, bo dopiero na początku lat 60. ub. wieku, uzyskano skuteczną szczepionkę przeciwko polio, czyli chorobie przeciwospowe szybko upowszechniły się na świecie. Na ziemiach polskich pod zaborem pruskim wprowadzono je już w 1801 roku. W lipcu tego roku w Bydgoszczy zaszczepiono 20 dzieci. Rok później - 60 młodych bydgoszczan. Do 1831 roku mniej więcej połowa mieszkańców powiatu bydgoskiego była już zaszczepiona. Za te zabiegi płacił pruski skarb państwa. Skutki były przekonujące. W latach 80. ub. wieku w Bydgoszczy nie zanotowano już ani jednego przypadku tej groźnej dotąd choroby!„Haniebny obłęd”Pomimo tego w 1903 roku ukazała się w Krakowie książka ks. Wincentego Pixa, spowiednika z kościoła Mariackiego - „O krzyczącej niedorzeczności i strasznej szkodliwości szczepienia ospy”. Rok później wydano ją również po polsku w Berlinie dla mieszkańców zaboru pruskiego. Ksiądz Pix twierdził, że szczepienie jest „zabobonem i haniebnym straszliwym obłędem”. Dowodził, że „dzieci wskutek szczepienia mniej lub więcej chorują, niektóre przedwcześnie w boleściach umierają lub długie lata w charłactwie mizernieją, w czasie zaś epidemii ospowej pierwej i mocniej niżeli inne nieszczepione osoby zapadają na ospę (…) Z ogromnej liczby rozmaitych chorób powstających ze szczepienia ospy wymienić należy weneryzm (...) gruźlicę, odrę (żarnicę), zołzy, suchoty płuc, cholerę i raka. Również powszechne, niestety, u młodzieży szkolnej zepsucie moralne (onanizm) wedle opinii lekarzy (Burnette, Wolf itd.) ma swoją przyczynę często w szczepieniu ospy”. Ksiądz Pix straszył lekarzy, iż Stwórca, który ustanowił prawa przyrody, takiej zniewagi, jak zaprzeczanie im w postaci szczepień, nie puści płazem. Podobnie wywodził, że szczepienia sprzeciwiają się ewangelii, podkreślał, że jako niegodziwą interwencję w wolę bożą potępiali je też XIX-wieczni obowiązkowe ospy kontynuowano także w Polsce w międzywojniu. Każdego roku w miastach wywieszano stosowne obwieszczenia, kto podlega obowiązkowi i kiedy odbędą się szczepienia. Na wsiach często komunikaty odczytywano z ambon kościelnych. Udziału w szczepieniach pilnowała policja, za uchylanie się groziły wysokie kary. Szczepiono masowo w różnych miejscach, w w szkołach, w restauracjach, w większych salach w mieście. Inne szczepienia organizowano tylko doraźnie. W 1921 roku np. w Toruniu poinformowano o możliwości zaszczepienia się przeciwko czerwonce. W tym celu należało zgłosić się do sali nr 21 w ratuszu. Zabieg był odpłatny, ale zachęcano do niego twierdzeniem, że cena jest przystępna. W latach 30. na Pomorzu i Kujawach okazjonalnie szczepiono dzieci przeciwko szkarlatynie, błonicy oraz gruźlicy. w 1931 roku w obawie przed epidemią błonicy, szczepienia bezpłatne dla dzieci zarządził prezydent tym samym czasie w dalszym ciągu działał ruch antyszczepionkowy, wynikający głównie ze zwykłej niewiedzy, plotek czy światopoglądu. Należeli do niego członkowie sekt, np. Świadkowie „pomagała” milicjaRadykalnie zmieniła się sytuacja w czasach PRL-u. Wprowadzono kalendarz obowiązkowych szczepień, a w ustroju totalitarnym udało się objąć nimi praktycznie całą populację. Od 1946 roku szczepiono ponownie przeciwko ospie, od 1947 - durowi brzusznemu, od 1954 - błonicy, 1955 - gruźlicy, od 1960 - przeciwko polio, tężcowi, Należałem do pokolenia, które musiało zaliczyć wszystkie szczepienia w dzieciństwie - wspomina Grzegorz Malinowski z Torunia. - Większość szczepień przyjmowaliśmy w szkole, w stołówce zamienionej tego dnia w wielki gabinet zabiegowy. Baliśmy się okropnie, w kolejce oczekujących powszechny był paniczny strach. Kolega nie wytrzymał i uciekł. Dostał potem w domu lanie i musiał iść się zaszczepić do przychodni. Byliśmy też straszeni, że jeśli nie damy się zaszczepić, to przyjdzie po nas do domu milicja. I rzeczywiście tak było, po kolegę wagarowicza mundurowi musieli pójść do domu, dopiero wtedy rodzicie dowiedzieli się, że nie chodzi od jakiegoś czasu do wspomina Malinowski, sposoby szczepień różniły się od siebie znacząco. - Na ospę szczepiono w prawe ramię, wysoko, specjalnym urządzeniem z igłą, które bolało, a zostawiało potem bardzo trwałą bliznę - charakterystyczne zagłębienie w skórze, u każdego był inny kształt. Z westchnieniem ulgi wiązały się tzw. próby tuberkulinowe przeciwko gruźlicy, przyklejano wówczas na przedramię plaster, a po paru dniach sprawdzano, czy skóra pod nim zaczerwieniła się, czy nie. Kto nie miał rumieńca, szedł na dodatkowe szczepienie. Często po zastrzyku mieliśmy opuchnięte i obolałe ramiona, gorączkowaliśmy. Największą radość sprawiło mi szczepienie przeciwko chorobie Heinego-Medina. Szliśmy w strachu, że znów będzie kłucie igłą, a okazało się, że tym razem szczepionka będzie do wypicia. Każdy dostał fiolkę słodkawego obowiązkowe szczepienia bez cienia wątpliwości ocaliły życie ogromnej rzeszy ludzi. Co ciekawe, masowe szczepienia przeciwko chorobie Heinego-Medina na szeroką skalę zastosowano wcześniej w ZSRR i krajach socjalistycznych niż na Zachodzie i zdały doskonale egzamin. Ruchy antyszczepionkowe w Polsce ożyły w latach 90. Były one i są nadal efektem przemian demokratycznych w naszym kraju, ożywiających społeczną dyskusję, ale także wyrazem zupełnego dziś braku lęku przed chorobami, które zostały dzięki szczepieniom ofertyMateriały promocyjne partnera
t4iB.
  • 273mv2vdgk.pages.dev/384
  • 273mv2vdgk.pages.dev/15
  • 273mv2vdgk.pages.dev/223
  • 273mv2vdgk.pages.dev/97
  • 273mv2vdgk.pages.dev/287
  • 273mv2vdgk.pages.dev/396
  • 273mv2vdgk.pages.dev/22
  • 273mv2vdgk.pages.dev/322
  • 273mv2vdgk.pages.dev/126
  • świadkowie jehowy a szczepienia